Nowe pojęcie „klauzula pewności prawa”
Przeglądając informacje na temat ostatnio ekspresowo zmieniających się przepisów prawa natrafiłam na bardzo ciekawy artykuł dotyczący nowej – ale jakże dobrze brzmiącej klauzuli jaka miałaby zagościć w naszym prawie. Mianowicie chodzi o klauzulę pewności prawa. W czasach kiedy jednym z istotnych tematów pozostaje „klauzula unikania opodatkowania” (która weszła w życie z dniem 15 lipca br.) z jej niedookreślonymi pojęciami – „klauzula pewności prawa” – to brzmi wspaniale. Nie mogłam sobie zatem odmówić komentarza na ten temat, także na moim blogu podatkowym.
O co chodzi z tą „klauzulą pewności prawa”?
Jak wynika z informacji w tym zakresie zawartych choćby w Rzeczpospolitej – artykuł P. Rochowicza – „Klauzula pewności prawa: Interpretacji podatkowych nie będzie można stosować wstecz” (publ. 18.07.2016) „klauzula pewności prawa” znajduje się w pakiecie ustaw zmierzających do „poprawy otoczenia prawnego przedsiębiorców” przygotowywanych przez Ministerstwo Rozwoju.
Projektowane przepisy zakładają, że przedsiębiorca nie może być obciążony żadnymi daninami publicznymi, sankcjami administracyjnymi, finansowymi lub karami, jeżeli zastosował się do wcześniejszych decyzji urzędów albo ich „ugruntowanej praktyki”.
Ta ugruntowana praktyka ma być rozumiana jako dominująca wykładnia prawa, panująca na 12 miesięcy przed wszczęciem postępowania administracyjnego w indywidualnej sprawie przedsiębiorcy. Ma tutaj chodzić o stanowiska zawarte np. w pisemnych stanowiskach różnych organów, ich prawomocnych rozstrzygnięciach, interpretacjach, zaleceniach pokontrolnych czy w dokumentach rekomendujących przedsiębiorcom odpowiednie postępowanie. Będzie się przy tym przyjmować, że jeśli podatnik nie zetknął się w swojej działalności z daną praktyką, to będzie mógł się powołać na interpretację udzieloną innemu podmiotowi, z tym że stan faktyczny w obu tych przypadkach musi być analogiczny.
Klauzula pewności prawa – ale jak to stosować?
Nie wiem jak faktycznie zapisy te mają wyglądać bo nie udało mi się dotrzeć do projektów tych ustaw, ale średnio widzę np. okoliczność, że organy podatkowe będą się kierować w sprawie danego podatnika interpretacjami podatkowymi wydanymi w sprawie innego podatnika. Zawsze znajdzie się jakiś szczegół stanu faktycznego, który będzie odróżniał jedną sytuację od drugiej.
Poza tym ma tu chodzić o dominującą wykładnię w ciągu, jak rozumiem ostatnich 12 miesięcy przed wszczęciem postępowania w stosunku do strony – znam natomiast z doświadczenia sytuacje, w których zmiana dominujące linii dokonywała się kilka razy do roku.
I co wtedy?
Trzeba też pamiętać, że przedawnienie zobowiązań podatkowych w przypadku np. podatków dochodowych to de facto 7 lat (sic!). Dalej jest pytanie, o jaką dominującą wykładnię tutaj może chodzić. W sprawach podatkowych w jednym czasie inna jest dominująca linia organów podatkowych a inna dominująca linia sądów administracyjnych.
Która zatem wykładnia będzie tutaj brana pod uwagę przede wszystkim?
Oczywiście sama idea klauzuli może brzmieć dobrze, ale co z tego, skoro jej praktyczne zastosowanie będzie najprawdopodobniej iluzoryczne. Po co zatem silić się na przepisy, które może ładnie brzmią ale nic nie wniosą – no może poza dalszym zamętem w regulacjach prawnych.
0 komentarzy